Mimo odzyskania miasta malijscy wojskowi przyznają, że w okolicy wciąż mogą ukrywać się rebelianci.
Pomimo pierwszych sukcesów eksperci wojskowi uważają, że malijska armia wciąż nie jest jeszcze wystarczająco przygotowany by odbić i kontrolować północną część kraju.
Francuski kontyngent biorący udział w operacji Serwal w trakcie walk stracił już żołnierza oraz dwa śmigłowce. Dwa śmigłowce Gazelle zostały poważnie uszkodzone i co za tym idzie wycofane z dalszych działań. W wyniku odniesionych ran zmarł także jeden z pilotów uszkodzonego śmigłowca. Francuska pomoc bowiem opiera się głównie na wsparciu lotniczym malijskich sił rządowych. Jednakże w Mali pojawiają się także francuscy żołnierze obecnie w kraju powinno już ich być kilkuset.
Oprócz Francuzów chęć pomocy Malijczykom wyraziły Stany Zjednoczone, które miałyby wesprzeć francuski kontyngent logistycznie oraz przekazywać pozyskane informację wywiadowcze. Ponad to do Mali miałyby zostać wysłane amerykańskie bezzałogowce. Rozmowy na ten temat podobno są już w toku.
Malijscy rebelianci skupiający się wokół trzech największych ugrupowań Ansar Dine, Al-Kaidy Islamskiego Maghrebu oraz Ruchu na Rzecz Jedności i Dżihadu w Afryce Zachodniej wciąż kontrolują znaczną część kraju, które udało im się zdobyć marcu zeszłego roku.
Chęć wsparcia sąsiada wyraziły też inne afrykańskie kraje. Już niedługo mają zostać tam wysłani żołnierze m.in. z Senegalu czy Wybrzeża Kości Słoniowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz