04 kwietnia 2010

Talibowie górują w strzelaniach na długie dystanse


Amerykanie w Afganistanie mają nie mały problem, zdecydowanie przegrywają pojedynki strzeleckie z talibami na dużych odległościach. Doświadczenia wyniesione przez US Army w walkach w Iraku kompletnie nie mają przełożenia na walkę w Afganistanie, jest to spowodowane znaczną różnicą odległości w jakiej walczą ze sobą obie strony. W Iraku były to krótkie, bezpośrednie dystanse natomiast przeciętny pojedynek w Afganistanie toczy się z odległości 500 m.
Na takiej odległości używane przez Amerykanów pociski M855 do M4 i M16 kompletnie się nie sprawdzają. Dodatkowo w przeciętnej amerykańskiej kompanii tylko sekcje snajperskie i żołnierze wyposażeni w odpowiednią broń mogą prowadzić równorzędną walkę na takich dystansach, a one stanowią raptem 19% stanu przeciętnej kompani.
Ponad to amerykańska taktyka walki zakłada stosowanie ognia przygniatającego, który mimo swojej efektowności (nie mylić z efektywnością) na takich dystansach nie czynią wrogowi zbyt wielkich strat.
Ostatnim czynnikiem jest kiepskie wyszkolenie żołnierzy w strzelaniach na dystansach powyżej 300m.
To wszystko sprawia, że do czasu wsparcia ze strony artylerii i sił powietrznych Amerykanie nie potrafią podjąć równorzędnej walki z szkolącymi się od lat w strzelaniach na dalekie dystanse talibami.
Ratunkiem ma być plan przedstawiony przez majora Thomasa P. Ehrharta, lekarstwem ma być wprowadzenie dodatkowych sekcji snajperskich do każdego pododziału, wprowadzenie nowej amunicji Mk 318 Mod 0 dla karabinków o kalibrze 5,56 mm, wyekwipowanie pododdziałów w dodatkowe karabiny M110.
Mimo gotowej analizy ze strony majora Ehrharta US Army nie zajęła jeszcze stosownego stanowiska w tej kwestii.

2 komentarze:

  1. Świetny i ciekawy artykuł. Można coś więcej o tym poczytać?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że w najnowszym Raporcie WTO będzie cały artykuł na ten temat.

    OdpowiedzUsuń