Pokazywanie postów oznaczonych etykietą artykuł. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą artykuł. Pokaż wszystkie posty

18 marca 2017

Nie ważne z kim, ważne przeciwko komu.

"To wszystko było islamiści. A my nie zastanawialiśmy się jakiego stopnia fanatyzmu islamskiego nie będziemy w stanie znieść" - stwierdził Thomas Twetten w wywiadzie dla Rory'ego Stewarda. Twetten odpowiedzialny był za prowadzenie operacji CIA w Afganistanie w późniejszym okresie interwencji radzieckiej.
Thomas Twetten (fragment filmu dokumentalnego Afghanistan: The Great Game)

USA działało w myśl zasady "wróg mojego nieprzyjaciela jest moim przyjacielem", głównym celem Amerykanów było osłabienie ZSRR i "zemsta" za radzieckie wsparcie w Wietnamie. Czy było to słuszne założenie? W tym samym wywiadzie Twetten zapytany o amerykański pomysł na Afganistan po wycofaniu się wojsk radzieckich wspomina rozmowę z jednym z kongresmenów: "Spytał nas którą partię poprzemy. Powiedzieliśmy, że to nie nasz problem, że my się tym nie zajmujemy. My jesteśmy narzędziem polityki zagranicznej. Tajna operacja się powiodła. Zakończyła się sukcesem i teraz czas na dyplomatów.". Jednakże nikt nie zastanawiał się nad tym, dodatkowo to był rok 1989, w tym samym czasie upada mur berliński, a USA ma ważniejsze cele w swojej polityce zagranicznej.
Co zatem dzieje się w Afganistanie po 15 lutego 1989 roku? Tego nie trzeba chyba nikomu przypominać, rozpętuje się wojna domowa pomiędzy pozostawionymi ugrupowaniami uzbrojonymi w amerykańską broń. Tak by ostatecznie w latach '90 do władzy doszli talibowie.
Wydawałoby się, że mógł to być pojedynczy błąd amerykańskiej polityki jednakże w 2011 roku rozpoczyna się wojna w Syrii, będąca częścią Arabskiej Wiosny Ludów. Wojna ta trwa do dziś kiedy to ponownie USA decyduje się wspierać rebeliantów przeciwko panującemu reżimowi. Także i w tym wypadku amerykańska pomoc trafia do radykalnych islamistów czy to poprzez celową politykę czy przez przypadek. O tym zapewne przyjdzie nam się przekonać po latach. Niewątpliwym jest że taka pomoc występowała  i czytając kolejne doniesienia o pomocy dla rebeliantów czy to starsze czy też nowsze przychodzi mi na myśl ponownie wspomnienie Thomasa Twettena o pomocy dla islamistów.

Bowiem gdy panujące reżimy opadały północnoafrykańskie kraje pozostawione same sobie borykają się z tym samym problemem co Afganistan w latach '90. Dotyczy to praktycznie wszystkich krajów objętych Arabską Wiosną jak Tunezja, Egipt w którym praktycznie do 2013 roku rządziło radykalne Bractwo Islamskie czy Libia wciąż pogrążona w wojnie domowej.

Konsekwencją polityki a raczej jej braku wobec Afganistanu były ostatecznie zamachy z 2001 roku. Czy Zachód pozwoli na podobny scenariusz i tym razem?

28 stycznia 2015

Przegrana wojna Ukrainy?

Obecnie wiele mówi się o trwającym konflikcie pomiędzy Ukrainą, a separatystami i wspierającymi ich Rosjanami. Konflikt ten trwa wciąż z różną intensywnością i choć jeszcze jego ostateczny wynik nie jest do końca znany chciałbym zwrócić uwagę na dwa czynniki poprzez pryzmat których można stwierdzić że Ukraina zwycięsko z tej konfrontacji nie wyjdzie. Również z racji naszego położenia geopolitycznego powinniśmy wnikliwie spojrzeć na trwające wydarzenia na Ukrainie i wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski dla obronności Polski.

Obecna sytuacja na Ukrainie, 27 stycznia 2015

Pierwszą czynnikiem są obecne straty terytorialne Ukrainy, choć oczywiście nie można z całkowitą pewnością stwierdzić jak konflikt się rozstrzygnie możemy jednak z przeszłych konfliktów w które zaangażowana była strona rosyjska stwierdzić że zarówno Krym jak i Republika Doniecka zostaną w rosyjskiej strefie wpływów i podzielą losy Republiki Naddniestrzańskiej czy Abchazji i Osetii Południowej. O stanowczości działań rosyjskich na rzecz utrzymania ukraińskich zdobyczy może świadczyć fakt wykorzystywania na coraz szerszą skalę regularnych jednostek wojskowych by przeciwdziałać kolejnym ukraińskim ofensywom oraz wciąż niedostatecznie ostra reakcja państw zachodnich na rzecz Ukrainy.

Kolumna nieoznakowanych rosyjskich czołgów w okolicach Stakhnov, 27 stycznia 2015

Drugim czynnikiem stricte politycznym jest fakt  niekonsekwencja obietnic politycznych złożonych Ukrainie w 1994 roku. Memorandum budapeszteńskie w ramach których zobowiązało Ukrainę do przekazania Rosji swoich zasobów strategicznych broni nuklearnej oraz przystąpienia do układu o nierozpowszechnianiu broni jądrowej w zamian gwarantowała Ukrainie w punkcie 1 poszanowanie niezależności i suwerenności istniejących granic Ukrainy. Sygnatariuszami tegoż dokumentu oprócz Ukrainy były Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i jakby nie kto inny jak Federacja Rosyjska. Jak pokazują nam obecne wydarzenia gwarancje polityczne wobec Ukrainy w zamian za rozbrojenie się nie przyniosły jej absolutnie żadnych korzyści. Wręcz przeciwnie domyślam się że gdyby do zaistniałej sytuacji jaką mamy obecnie na Ukrainie, a Ukraina nie przystąpiłaby do memorandum budapeszteńskiego reakcja państw zachodnich byłaby taka sama jaką mamy obecnie.
Podsumowując w moim odczuciu niezależnie od zakończenia rosyjsko-ukraińskiego konfliktu Ukrainę możemy uznać już teraz za przegraną, bez wymiernego wsparcia ze strony państw trzecich Ukraina nie będzie w stanie utrzymać integralności swych granic  a jak pokazuje po raz kolejny historia opieranie się na politycznych gwarancjach niestety nie ma swego przełożenia na działania.
Jaki z tego wniosek może wyciągnąć Polska? Przede wszystkim rewizja programu obronności w oparciu o który prowadzony jest rozwój polskich sił zbrojnych. Oczywiście nie twierdze że obecność Polski w NATO czy wspólne struktury wojskowe w Unii Europejskiej na pewno nic nie dadzą jednakże nie można opierać się w nich jako w priorytetowych. Polska powinna tworzyć tak swoje siły zbrojne by w jak największej mierze pozostać samowystarczalną. Powiniśmy jednak być świadomi tego że sama nasza przynależność do sojuszu obronnego nie gwarantuje nam bezpieczeństwa, o czym już wcześniej pisałem na blogu.

31 lipca 2013

Polska w Global Firepower 2013

Parę miesięcy temu serwis Global Firepower opublikował swój coroczny ranking państw w oparciu o ich Power Index. Jak podkreślają sami twórcy Index ten jest tak skonstruowany by kraje z mniej liczną ale bardziej zaawansowaną technologicznie armią miały też swoje odpowiednie miejsce w rankingu.
Power Index jest wypadkową ponad 40 czynników zgrupowanych w kilka kategorii takie jak zasoby ludzkie, systemu naziemne, siły powietrzne, morskie, zasoby, logistyka, finanse czy położenie geograficzne. Idealną wartością Power Indexu jest wartość 0,0000. Najbliżej tej wartości są Stany Zjednoczone co akurat nie powinno być żadną nowinką. Ich wskaźnik wynosi 0,2475.
Sama kolejność w rankingu nie jest żadną specjalnym zaskoczeniem. 1. miejsce dla Stanów Zjednoczonych, 2. dla Rosji, 3. dla Chin. Pewną ciekawostką jest armia północnokoreańska w wielu podobnych rankingach choć tworzonych przez media niebranżowe siła Północnej Korei jest niezwykle zawyżana w oparciu przede wszystkich o osławioną liczebność wojska w rankingu Global Firepower ich armia zajmuje dopiero 29. miejsce (przy czym armia południowokoreańska uplasowała się na wysokim 8. miejscu). Aczkolwiek ranking nie uwzględnia jeszcze ewentualnego dostępu Północnej Korei do broni atomowej.
Polska w rankingu znajduje się na 24 z 68 miejsc niewiele tracąc do armii australijskiej. Na ile to dobry wynik? Wśród krajów europejskich wyprzedzają nas Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Włochy i Ukraina, z czego pierwsze cztery kraje z znajdują się w pierwszej 10 rankingu (odpowiednio na 5., 6., 7. i 9. miejscu), natomiast teoretycznie polskie siły zbrojne są potężniejsze niż armię Szwecji, Hiszpanii czy innych europejskich krajów. Jednakże w porównaniu do poprzedniego roku Polska spadła w tym rankingu o 3 pozycje z miejsca 21. Jednak mimo to Polska od roku 2010 zaliczyła wzrost z miejsca 30.

14 czerwca 2013

Czy NATO ochroni Polskę?

Wielokrotnie w dyskusjach nad kształtem polskich sił zbrojnych pojawiał i wciąż pojawia się pomysł ich wyspecjalizowania bądź przystosowania tylko do działań poza krajem. Głównym argumentem decydentów który ma uzasadniać takie działania jest obecny brak bezpośredniego zagrożenia dla Polski oraz przede wszystkim członkostwo w NATO. Wszyscy powołują się przy tym na osławiony artykuł 5 traktatu waszyngtońskiego, który ma zapewnić Polsce jak i innym krajom członkowskim bezwzględną obronę w przypadku napaści z zewnątrz. Jednakże czy tak aby jest na prawdę? Warto zatem przyjrzeć się bezpośrednio na treść samego artykułu 5, który brzmi w oryginale:
The Parties agree that an armed attack against one or more of them in Europe or North America shall be considered an attack against them all and consequently they agree that, if such an armed attack occurs, each of them, in exercise of the right of individual or collective self-defence recognised by Article 51 of the Charter of the United Nations, will assist the Party or Parties so attacked by taking forthwith, individually and in concert with the other Parties, such action as it deems necessary, including the use of armed force, to restore and maintain the security of the North Atlantic area.
Any such armed attack and all measures taken as a result thereof shall immediately be reported to the Security Council. Such measures shall be terminated when the Security Council has taken the measures necessary to restore and maintain international peace and security.
Warty przyjrzenia się jest zwłaszcza fragment:
(...)will assist the Party or Parties so attacked by taking forthwith, individually and in concert with the other Parties, such action as it deems necessary, including the use of armed force, to restore and maintain the security of the North Atlantic area.
którego istotę ujęło tłumaczenie zamieszczone chociażby na stronie BBN i brzmi:
(...)udzieli pomocy Stronie lub Stronom napadniętym, podejmując niezwłocznie, samodzielnie, jak i w porozumieniu z innymi Stronami działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego.
W obu przypadkach wytłuszczonym i podkreślonym drukiem zaznaczyłem w mojej opinii najciekawszą część artykułu 5. Mianowicie to każdy członkowski kraj i nikt inny decyduje o tym jakie akcje ma podjąć w przypadku ataku na inny kraj. Idąc dalej tym tropem żaden kraj członkowski nie jest zmuszony do wsparcia Polski (w przypadku agresji na nasz kraj) swoimi siłami zbrojnymi i zapewne nie uczyni tego o ile nie będzie to leżało w jego bezpośrednim interesie.
Czy zatem może powtórzyć się scenariusz z roku 1939 kiedy to mimo zawartych paktów z Francją i Wielką Brytanią, Polsce nie została udzielona pomoc w trakcie kampanii wrześniowej? Nie jest to wykluczone, zważywszy na fakt że w Układzie o pomocy wzajemnej między Rzecząpospolitą Polską a Zjednoczonym Królestwem Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej artykuł o wzajemnej pomocy był znacznie bardziej zdefiniowany i brzmiał:
W razie gdyby jedna ze stron umawiających się znalazła się w działaniach wojennych w stosunku do jednego z mocarstw europejskich na skutek agresji tego ostatniego przeciwko tejże stronie umawiającej się, druga strona umawiająca się udzieli bezzwłocznie stronie umawiającej się znajdującej się w działaniach wojennych wszelkiej pomocy i poparcia będących w jej mocy.
Warto zwrócić uwagę na słowa bezzwłocznie i wszelkiej z układu polsko-brytyjskiego o raz ponownie na jakie uzna za konieczne z traktatu waszyngtońskiego. Po czym warto przypomnieć sobie jakie działania zostały podjęte w roku 1939.
Aczkolwiek czy NATO pójdzie tym samym torem co Wielka Brytania w trakcie II Wojny Światowej? Na to pytanie trudno odpowiedzieć zwłaszcza że Sojusz nie stanął jeszcze przed takim wyzwaniem jakim byłaby bezpośrednia agresja na któryś z krajów członkowskich. Jednakże do artykułu 5 odwołały się Stany Zjednoczone po zamachach 11 września 2001 roku i 2 października 2001 roku kraje członkowskie uznały że wszystkie warunki zostały spełnione i że kraje członkowskie zobowiązane są do podjęcia działań w myśl treści artykułu. Mimo to nie wszystkie kraje wysłały do Afganistanu swoich żołnierzy, dodatkowo każdy z kontyngentów należący do oddzielnych krajów członkowskich miał swoje zasady użycia siły w myśl których niektóre z nich używały siły tylko do ochrony swoich żołnierzy. Solennym przykładem takich zachowań jest chociażby kontyngent niemiecki który dopiero w połowie 2009 roku dostał pozwolenie na wykonywanie jakichkolwiek innych działań niż obronne.
Biorąc pod uwagę powyższe fakty polscy decydenci nie powinni nigdy pozwolić na takie kształtowanie polskich sił zbrojnych które ograniczyłyby ich uniwersalność i samowystarczalność gdyż w kryzysowej sytuacji okazać się może że polegać będziemy tylko na nich.

29 lutego 2012

Trzecia wojna afgańsko-brytyjska



Koniec XIX i początek XX wieku to czas wielu niekorzystnych decyzji dla Afganistanu. W 1893 roku Brytyjczycy ustanowili nową granicę między Afganistanem, a Indiami nazwaną Linią Duranda. Podzieliła ona mieszkające na pograniczu plemiona pomiędzy oboma krajami co wpłynęło negatywnie na stosunki między Afganistanem, a Indiami. Ponadto w kraju coraz silniejszy okazywał się ruch młodoafgański negatywnie nastawiony do władzy emira. Dopiero, gdy w 1905 roku na tron emira wstąpił Habibullah, udało mu się wynegocjować z wicekrólem lordem Curzonem większą niezależność Afganistanu w polityce zagranicznej. Jednakże twardy kurs nowego emira w kierunku niepodległości Afganistanu nie podobał się Brytyjczykom. 19 lutego 1919 roku w obozie myśliwskim niedaleko Dżalalabadu emir został zastrzelony. Za zorganizowaniem zamachu najprawdopodobniej stał rząd brytyjski, aczkolwiek nigdy nie znaleziono dowodów na to.
Po krótkich zawirowaniach na tronie emira (21 lutego) zasiadł Amanullah wspierany przez wojsko i lokalną administrację. Emir Amanullah, tak jak jego poprzednik słynął ze swoich nacjonalistycznych poglądów, już w dniu swojej koronacji podkreślił niepodległość Afganistanu. To sprawiło, że rząd brytyjski był również nieprzychylny wobec nowego emira. Wiedząc co może czekać Afganistan emir Amanullah postanowił działać pierwszy aby zapewnić bezpieczeństwo Afganistanowi. Gdy udało mu się umocnić swoją władzę, zmobilizował 50 000 armię, której to odpowiednio wcześniej zwiększono żołd oraz wypłacono wszelkie zaległości.
1 maja do Dakki przybył głównodowodzący armii afgańskiej (Saleh Mohammad Khan) wraz z dwiema kompaniami piechoty i dwoma działami. Natomiast inni afgańscy dowódcy dotarli do Chostu (Mohammad Nadir Khan) i do Kandaharu (Abdul Kunddus Khan). Wszystko to odbyło się pod pretekstem inspekcji granicy. 3 maja 1919 roku afgańskie siły przekroczyły afgańsko-indyjską granicę, uderzając na wioski Bagh i Tangi, w rejonie Przełęczy Chajberskiej. Brytyjczycy zmobilizowali swoje siły i za pomocą transportu zmotoryzowanego zaczęli przemieszczać swoje siły z Peszewaru w rejon Przełęczy Chajberskiej gdzie dotarli 9 maja. Tam podjęli próbę odzyskania Bagh i Tangi. O ile przejęcie Tangi przez armię brytyjską przebiegło bez większych trudności o tyle zdobycie Bagh uniemożliwiły siły plemienne oskrzydlające siły brytyjskie od północnej strony. Po pierwszej bitwie o Bagh siły afgańskie okopały się, natomiast Brytyjczycy wykorzystali RAF do nalotów na afgańskie umocnienia. W trakcie kolejnych dni do Bagh dotarło sześć batalionów piechoty dowodzonych przez generała Fowlera wraz 18 działami i 22 karabinami maszynowymi. Także wojska afgańskie były zaopatrywane w nowocześniejszą broń, działo się to za sprawą dezerterów uciekających z Armii Indii i przyłączających się do Afgańczyków. Dezercja osiągała takie rozmiary, że nierzadko doprowadzała do likwidacji niektórych jednostek.
11 maja Brytyjczycy przeprowadzili kolejne uderzenie na wioskę, w trakcie którego udało im się oskrzydlić pozycje obrońców, jednakże dopiero szarża z użyciem bagnetów pozwoliła na ich zdobycie. W trakcie ucieczki Afgańczycy porzucili swoją artylerię, a uciekających żołnierzy ostrzeliwały samoloty RAFu. W trakcie szarży Brytyjczycy stracili 8 żołnierzy, zabijając 65 żołnierzy afgańskich. W międzyczasie, 8 maja 1919 roku, emirowi udało się wzniecić powstanie plemienia Pathan w indyjskim Peszewarze, co w znacznym stopniu utrudniło możliwości zaopatrzenia wojska brytyjskiego. Generał Fowler po zwycięstwie w Bagh ruszył ze swoimi żołnierzami w głąb Przełęczy Chajberskiej. Od 13 do 15 maja wojska brytyjskie przemieściły się w głąb przełęczy, aby zaatakować afgański obóz w wiosce Dakka. 17 maja brytyjska kawaleria uderzyła na afgański obóz, jednakże została powstrzymana przez afgańską artylerię. Kolejną próbę ataku Brytyjczycy podjęli jeszcze tego samego dnia w nocy. I tym razem, gdy żołnierze brytyjscy wchodzili na wyżej położone pozycje w przełęczy zostali ostrzelani przez afgańskich obrońców i zmuszeni do odwrotu. Dopiero, gdy do brytyjskiego obozu przybyły dodatkowe zmotoryzowane posiłki z Landi Kotal (wraz z zapasami amunicji) oraz wsparcie w postaci lotnictwa, Brytyjczykom udało się przeprowadzić udany szturm na Dakkę.
W międzyczasie na pograniczu wojska starły się w dwóch nowych obszarach. Na wysokości miejscowości Thal oraz na wysokości Przełęczy Bolan i wioski Spin Baldak. Na południu brytyjski generał Wapshare z siłami stacjonującymi w New Chaman i Kwetta, wsparci szwadronem RAFu przeprowadził natarcie na Spin Baldak. 27 maja brytyjska kawaleria, wsparta karabinami maszynowymi, odcięła afgańską miejscowość od komunikacji z Kandaharem. Przy wsparciu lotnictwa i sześciogodzinnym ostrzale artyleryjskim, Brytyjczykom udało się zdobyć Spin Baldak. Tam generał Wapshare zdecydował się umocnić swoje pozycję i część sił odesłać z powrotem do New Chaman.
W okolicach Thal brytyjskie siły musiały zmierzyć się z powstaniem w indyjskim Waziristanie, opowiadającym się po stronie Afganistanu oraz z częścią służących dla Indii wojowników plemiennych, którzy zdezerterowali by dołączyć do sił generała Nadira Chana po drugiej stronie granicy. Dowodzący siłami brytyjskimi generał Eustance skierował lotnictwo do rajdów na pozycję zbuntowanych Wazirów, natomiast sam ze swoimi siłami chciał przeprawić się przez Dolinę Kurram aby zaatakować siły generała Nadira Chana. Podczas próby przedarcia się przez dolinę siły brytyjskie zostały powstrzymane przez armię afgańską, wspartą siłami plemiennymi w okolicach Thal. Tam przez sześć dni Afgańczycy starali się przeprowadzić kontratak na pozycje brytyjskie aby wyprzeć ich z Doliny Kurram, mimo kłopotów obrońców z pożywieniem, wodą i amunicją, udało im się utrzymać pozycję. Wtedy to też Brytyjczycy postanowili skierować dodatkowe siły (generała Dyera) z Lahore do pomocy w rejonie Thal. Ok. 43 km od Thal na wysokości miejscowości Togh rozpoczął przygotowania do odsieczy. Dzięki umiejętnemu użyciu artylerii 1 czerwca 1919 roku generał Dyer rozbił siły afgańskie blokujące mu wejście do Thal, wkrótce także zdobył samą miejscowość kończąc tym samym działania bojowe w trakcie trzeciej wojny brytyjsko-afgańskiej.
3 czerwca 1919 roku ogłoszono zawieszenie ognia, w ramach którego obie strony zobligowały się do zachowania odległości 20 mil od siebie oraz pozostania na swoich pozycjach wstrzymując się od dalszej walki. Wyjątkiem miało być brytyjskie lotnictwo, które mogło swobodnie się poruszać w celu obserwacji wojska afgańskiego i ewentualnie meldować o jakichkolwiek przypadkach złamania zawieszenia broni. Ostatecznie 8 sierpnia w Rawalpindi podpisano traktat pokojowy pomiędzy oboma krajami.
W przeciągu tego krótkiego konfliktu Brytyjczycy stracili 236 żołnierzy, kolejnych 615 zostało rannych, a 1000 zmarło w wyniku wypadków lub chorób. Te straty przyczyniły się do ostrej krytyki władz brytyjskich przez opinię publiczną na Wyspach Brytyjskich.

21 grudnia 2010

RAF w trakcie trzeciej wojny brytyjsko-afgańskiej


Wraz z pierwszymi działaniami militarnymi rozpoczętymi w maju 1919 roku nad terytorium Afganistanu nadleciały pierwsze samoloty RAFu. Choć nie był to pierwszy kontakt Afgańczyków z tak nowoczesną techniką, najprawdopodobniej pierwsze samoloty nad Afganistanem latały już na przełomie 1915-1916 roku, to owiane już mistyczną aurą maszyny wśród lokalnych plemion zyskały nazwę malik-ul-maut - anioł śmierci.
Choć na początku wojny na terytorium Indii znajdowały się tylko dwa dywizjony posiadające łącznie 24 samoloty typu Bristol F.2B. Dywizjony te zostały wzmocnione do tego stanu na początku 1919 roku, po tym jak skutecznie wykorzystano je w trakcie operacji wobec plemion pogranicza w 1916-1917 roku. W trakcie wojny siły te zostały wzmocnione o kolejne trzy dywizjony wraz z którymi nad Afganistanem pojawiły się bombowce De Havilland 9A, De Havilland 10, a także jeden Handley Page V.1500 czterosilnikowy bombowiec wykorzystywany do misji o dalekim zasięgu.
Bristol F.2B był klasycznym dwupłatowcem z silnikiem rzędowym Rolls-Royce Falcon III o mocy 300 KM, jego załogę stanowiło dwóch ludzi. Osiągał prędkość maksymalną 192 km/h, w powietrzu mógł przebywać do trzech godzin, zasięg tego myśliwca to 462 km. Uzbrojony był w karabin maszynowy Vickers kal. 7,7 mm i dwa karabiny maszynowe Lewis kal. 7,7 mm.
Bombowce De Havilland 9A był dwuosobowym dwupłatowcem wyposażonym w silnik rzędowy Wright Liberty 12. o mocy 400 KM. Osiągał prędkość 192 km/h, pułap 5100 m, jego maksymalny zasięg to 450 km. Maksymalnie mógł pozostawać przez 5,25 godziny w powietrzu. Uzbrojony był w karabin maszynowy Vickers kal. 7,7 mm i dwa karabiny maszynowe Lewis kal. 7,7 mm, mógł też przenosić 210 kg bomb.
Bombowce De Havilland 10 były trzyosobowymi dwupłatowcami wyposażonymi w dwa silniki Packard Liberty 12 o mocy 405 KM. Osiągał prędkość do 199 km/h, wznosił się na pułap 5335 m i w powietrzu mógł pozostawać do 6 godzin. W skład jego uzbrojenia oprócz bomb wchodziły cztery karabiny maszynowe Lewis kal. 7,7 mm.
Handley Page V.1500 były najcięższymi bombowcami używanymi przez RAF w tym okresie. Cztery silniki Rolls Royce Eagle VIII o mocy 380 KM każdy pozwalały tej maszynie pozostać w powietrzu przez okres 12-14 godzin. Osiągał prędkość do 154 km/h i mógł działać na zasięgu do 2092 km. Sześcioosobowa załoga miała do dyspozycji od trzech do pięciu karabinów maszynowych Lewis kal. 7,7 mm i do 3500 kg bomb do zrzucenia.


Pierwszym zadaniem sił powietrznych było wspieranie sił lądowych, a także działania przeciw afgańskim wojskom stacjonującym w rejonie Dakka. Pierwsze loty nad Afganistanem wykonano 6 maja w celu rozpoznania wrogiego terytorium. Natomiast trzy dni później 9 maja wykonano pierwsze działania bojowe w trakcie których zbombardowany afgański obóz w miejscowości Dakka. Samoloty z 31. Eskadry wystartowały z lotniska w Risapur, ich celem był afgański obóz w którym zaopatrywane są w broń i ekwipunek jednostki uformowane z sił plemiennych. W trakcie nalotu zrzucono półtora tony bomb oraz wystrzelono 1 151 sztuk pocisków. Straty jakie poniósł wtedy przeciwnik szacowane były przez RAF na ok. 600 ludzi, w trakcie nalotu ranny został gubernator Dżalalabadu - Naib Salar Khan, a jego brak zginął.
Brytyjskie lotnictwo w trakcie swych nalotów skupiało się na dużych skupiskach ludzkich, najczęściej na miastach jak Dżalalabad czy Kabul.
Kolejny nalot wykonano 17 maja 1919 roku. Celem było miasto Dżalalabad. W trakcie tego nalotu zrzucono 332 bomby.  Podobne naloty przeprowadzono ponownie 20 i 24 maja. W trakcie nalotu 24 maja udało się zbombardować ok. 2 000 afgańskich żołnierzy, którzy akurat w tym czasie znajdowali się na kompletnie odsłoniętej przestrzeni. W trakcie nalotów został też zniszczony grobowiec ojca emira Amanullaha, co wywołało niezwykłe oburzenie władcy, który zarzucił Brytyjczykom barbarzyństwo. Te trzy dni nalotów wywołały tak ogromną panikę wśród mieszkańców miasta, że po ostatnim nalocie Dżalalabad pozostał praktycznie opustoszały. W trakcie tych nalotów RAF stracił trzy maszyny.



24 maja samotną misje wykonał kapitan Robert Mulberry wraz z porucznikiem Williamem Villiersem oraz trzyosobową załogą w samolocie Handley Page Old Carthusian. Po pokonaniu 140 mil, o 6 nad ranem dotarł on nad Kabul. Bombowiec zrzucił 20 bomb. Cztery z nich spadły na pałac emira, jedna z nich miała trafić tuż obok sypialni emira, w której akurat spał jednakże nie został on ranny. Kolejne bomby spadły m.in. na Park Mulberry, Darbar Hall, fabrykę ammunicji. Dwie z zrzuconych bomb nie wybuchły, pierwsza z nich spała na fabrykę dynamitu, niszcząc tylko dach. Druga spadła do okopu w okolicy fortu Ark, grzęznąć w wodzie i błocie. Komendant fortu kazał zabrać bombę i zbadać jej zawartość, w trakcie otwierania niewypału bomba wybuchła zabijając 20-30 ludzi. Jedna z bomb zniszczyła mauzoleum Abdura Rahmana. Po nalocie całe miasto zostało ewakuowane na dziesięć dni. 
Mimo spektakularnych sukcesów, zwłaszcza w wymiarze psychologicznym aż do zakończenia konfliktu nie kontynuowano kolejnych nalotów. Innym pobocznym efektem użycia lotnictwa w trakcie tej wojny była niezwykła fascynacja lotnictwem u afgańskich władców, która trwała przez kolejne lata.

07 czerwca 2010

Gruzińsko-rosyjska wojna pięciodniowa

Sytuacja na Kaukazie od lat była niezwykle napięta. Pierwsze zatargi pomiędzy Gruzją, a Osetią Południową sięgają początków wieku XX kiedy to tuż po rozpadzie Imperium Rosyjskiego w latach 1918-1920 prowadzona była pierwsza wojna pomiędzy tymi narodami. Kolejny zatarg pomiędzy tymi narodami nastąpił pod koniec wieku XX kiedy to w 1989 roku Południowoostejyjski Obwód Autonomiczny wchodzący w skład Gruzińskiej SRR ogłosił połączenie się z Osetią Północną wchodzącą w skład ówczesnej Rosji. Gruzińskie władzę nie zgodziły się na to co zaowocowało kolejną wojną gruzińsko-osetyńską. Konflikt zakończył się w 1992 roku podpisaniem zawieszenia broni. Jednakże nim to nastąpiło rok wcześniej władze osetyńską ogłosiły niepodległość, choć nie została ona uznana przez opinię międzynarodową. Zawieszenie broni zostało utrzymane do roku 2004 kiedy to prezydentem Gruzji został Micheil Saakaszwili, wtedy to sytuacja na pograniczu tych krajów ponowie stała się napięta i nie jednokrotnie dochodziło to wymiany ognia. W 2007 roku władzę Gruzji zaoferowały Osetii Południowej utworzenie autonomicznej republiki wchodzącej w skład Gruzji jednakże oferta ta została odrzucona przez władze osetyńskie. Rok później gdy w lutym Kosowo ogłosiło swoją niepodległość zachęciło to władze osetyńskie do działania. Eduard Kokojty prezydent Osetii Południowej zapowiedział wtedy zwrócenie się do Federacji Rosyjskiej o uznanie ich za część Rosji. Wtedy to też władzę w Tibilisii podjeły decyzję o zbrojnym zajęciu terytorium Osetii w sierpniu tego samego roku.
7 sierpnia 2008 roku prezydent Micheil Saakaszwili wystąpił w telewizyjnym orędziu zapowiadając jednostronne zawieszenie broni oraz poinformował opinię publiczną ze zwrócił się do Rosji o uznanie autonomii osetyńskiej w granicach Gruzji. Jednakże w tym samym czasie wojska gruzińskie zajmowały pozycje przy granicy gruzińsko-osetyńskiej nierzadko rozpoczynając ogień w kierunku osetyńskich wiosek oraz miasta Cchinwali. Wieczorem tego samego dnia wojska gruzińskie rozpoczęły swoją operacje. 12 tysięcy żołnierzy i 75 czołgów przekroczyły nieformalną granicę i uderzyły na miasto Cchinwali, już w trakcie kilku pierwszych godzin udało im się przełamać osetyńską obronę i zająć pięć wsi w okolicy miasta Cchinwali. Spowodowane było to stosunkowo dużą dysproporcją sił, przykładowo wieś Tbeti broniło pododdział osetyńskiego OMONu liczący 10 bojowników i jednego BTR, natomiast czoła musieli stawić ok. 25 gruzińskim czołgom oraz blisko 400 żołnierzom. Jest to jeden z przykładów rozkładu sił w pierwszym dniu wojny. Dzień później wojska gruzińskie podjęły próbę wdarcia się do Cchinwali, poprzedając ją ostrzałem rakietowym. Jednak Osetyńczycy stawiali największy opór jaki mogli ostrzeliwując gruzińskie T-72, granatnikami RPG-7. 


Udało im się zniszczyć między innymi trzy takie czołgi, a także transporter opancerzony Otocar Cobra. Zmusiło to Gruzinów do wycofania się częściowo ze swoich pozycji w celu przygrupowania. Jednakże mimo tego kolejny atak był znacznie słabszy i nie udało im się osiągnąć nawet centrum Cchiwali co uczynili w trakcie poprzedniego natarcia.  Na zacięty opór ze strony bojowników południowoostyńskich niewątpliwie duży wpływ miało przeświadczenie o rychłym wsparciu ze strony rosyjskiej. Przykładem tego jest chociażby postawa emerytowanego pułkownika radzieckiej armii Anatola Barankiewicza, który samodzielnie przy pomocy granatnika RPG-7 zniszczył pierwszy gruziński czołg. Ponad to wojska gruzińskie działające w Cchinwali szybko opanował chaos i dezorganizacja. Tego dnia rosyjskie władzę podjęły pierwsze działania, gruzińskie miasta Gori oraz Kareli zostały zbombardowane, a z sąsiadującej Abchazji i Osetii Północnej wyruszyły rosyjskie posiłki do Osetii Południowej. Pierwszy kontakt pomiędzy gruzińską armią, a armią rosyjską miał miejsce już wieczorem tego samego dnia. Rosyjska artyleria rozpoczęła ostrzał pozycji gruzińskiej, a pozycje gruzińskiej artylerii zostały zbombardowane. Przed północą zostały zbombardowane dodatkowo gruziński port Poti i baza wojskowa w Senaki, które kontynuowano także kolejnego dnia. W związku z tym władze gruzińskie ogłosiły stan wyjątkowy, a dzień później 9 sierpnia rozpoczęto ewakuacje Pałacu Prezydenckiego i rządowych budynków w Tbilisi. Tego samego dnia rzecznik dowódcy wojsk lądowych Rosji, pułkownik Igor Konaszenkow poinformował, że Cchinwali, które poprzedniego dnia było już w połowie zajęte przez Gruzinów, obecnie jest już całkowicie we władaniu wojsk rosyjskich, ponad to poinformował o rozpoczęciu wypierania wojsk gruzińskich poza granice osetyńską przez taktyczne grupy rosyjskich sił pokojowych. Dodał także że do Osetii Południowej przerzucone zostały oddziały 58 Armii Federalnej stacjonującej na terytorium Północnokaukaskiego Okręgu Wojskowego, 76 i 96 Dywizja Powietrznodesantowa oraz Specnaz z 5 Samodzielnego Pułku, wspierają je samoloty szturmowe z 4 Armii Lotniczej. W między czasie prowadzone była wojna informacyjna, w której to między innymi rosyjskim crackerom udało się zablokować wszystkie domeny .ge. W tym samym dniu podjęto działania mające na celu sprowadzenie najbardziej doświadczonych jednostek gruzińskich biorących udział w misji w Iraku. Kolejnego dnia Rosjanie rozpoczęli bombardowanie Tbilawiastroj pod Tbilisi, rosyjskie okręty zawinęły do portu w Noworosyjsku, do Cchinwali wkroczył batalion specnazu, wsparty czołgami, a także rozpoczęto atak na gruzińskie pozycje w wąwozie Kodori. W kolejnych dniach wojska rosyjskie rozwinęły cały wachlarz działań, ignorując tym propozycje zawieszenia broni jaka wyszła od strony gruzińskiej. Rosyjskie siły powietrzne rozpoczęły bombardowania baz wojskowych w okolicach stolicy Gruzji. Rosyjskie wojska lądowe natomiast wkroczyły do Gruzji, od strony Abchazji zajmując gruzińskie miejscowości Zugdidi oraz Senaki. 12 sierpnia rosyjskie siły powietrzne cały czas rozszerzają obszar swoich działań, dodatkowo bombardując miejscowość Gori. Władzę gruzińskie nie mogące przeciwstawić się rosyjskiej armii, spróbowały wywrzeć na Rosji międzynarodową presję zwracając się do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości z wnioskiem o zaprzestanie przez wojska rosyjskie czystek etnicznych na terytoriach okupowanych przez nie. Tego samego dnia prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew ogłosił zaprzestanie działań wymuszania pokoju w Osetii Południowej. Mimo to następnego dnia 50 czołgów rosyjskich wkroczyło do Gori w celu rozbrajania tamtejszych gruzińskich arsenałów. Do wieczora jednak Rosjanie opuścili zarówno Gori jak i miejscowość Zugdidi, jednakże cały czas stacjonowali pod tymi miastami. 15 sierpnia prezydent Gruzji poinformował o podpisaniu obustronnego zawieszenia broni. 16 sierpnia Dmitrij Miedwiediew podpisał sześciopunktowy plan uregulowania konfliktu gruzińsko-południowoosetyjskiego.


Po podpisaniu rozejmu 13 gruzińskich miejscowości znajdowało się w rękach rosyjskich, te niechętnie je opuszczały i ostatnie siły wycofali z Poti i Senaki dopiero 14 września. Według raportu Unii Europejskiej opublikowanego 30 września 2008 roku konflikt został rozpoczęty niezgodnie z prawem międzynarodowym przez Gruzję. Jak można w nim przeczytać: Ostrzał artyleryjski Cchinwali (stolicy Osetii Pd.) przez gruzińskie siły wojskowe nocą z 7 na 8 sierpnia 2008 stał się początkiem zbrojnego konfliktu na dużą skalę. (...) Powstaje pytanie, czy owo użycie siły (...) było uzasadnione w rozumieniu prawa międzynarodowego. Otóż nie było.. Dodatkowo 26 sierpnia 2008 roku Rosja uznała niepodległość zarówno Osetii Południowej jak i Abchazji. W trakcie całego konfliktu udział brało 29 000 żołnierzy i ochotników gruzińskich i ok. 23 000 żołnierzy i ochotników z Rosji, Abchazji i Osetii Południowej. W przeciągu 8 dni trwania walk zginęło co najmniej 175 żołnierzy i cywili gruzińskich i 74 żołnierzy regularnej armii rosyjskiej i do tego w zależności od źródeł od 44-1692 cywili. Wojna zakończyła się klęską Gruzji, co za tym idzie zwiększenie autonomii zarówno terytorium Osetii Południowej jak i Abchazji.

01 kwietnia 2010

Ucieczka z Kabulu

Rok 1842. Sytuacja w oblężonym Kabulu wyglądała coraz gorzej. 4 330 żołnierzy i 12 000 rodzin żołnierzy i obsługi obozu znajduje się w niezwykle ciężkiej sytuacji. Zapasy amunicji i jedzenia są na wyczerpaniu. Generał William Elphinstone 6 stycznia postanawia wycofać się do Dżalalabadu oddalonego o 140 km od Kabulu. Jednakże kontrolowany odwrót szybko przerodził się w paniczną ucieczkę, która niemal natychmiast zablokowała wąskie przejścia na moście nad rzeką Logar. Pierwszego dnia kolumna zdołała przejść niewiele ponad 7 km.
Cały czas nękani są przez podjazdy afgańczyków. Mimo ochoty młodych dowódców do przeciwdziałania dowódctwo nie zgadza się na żadne kroki. Pod koniec kolejnego dnia kolumna zdążyła przejść do wąwozu Kurd Kabul oddalonego o 15 km od Kabulu.
Trzeciego dnia w wąwozie Tangi Taraki kolumna została zaatakowana przez Afgańczyków. Na wojska brytyjsko-hinduskie spadł grad kamieni, żołnierze i personel zostali uwięzieni w zasadce. Tylko generał Elphinstone, jego sztab, 100 kawalerzystów i 16 kanonierów z jednym działem udało się przedrzeć przez wąwóz.



13 stycznia resztki uciekinierów zostało otoczonych w miejscowości Dżagdalak. Mimo pojedyńczych prób przedarcia się przez wojska afgańskie jednakże wszystkie okazały się bezskuteczne. Jednym z nich był pewien brytyjski oficer, który starał się przedrzeć przez afgańskie pozycje wraz ze schowanym sztandarem regimentu. Został ranny i schwytany przez Afgańczyków, ci kiedy odkryli przy nim sztandar wzieli go za niezwykle majętną osobę i zatrzymali go licząc na wysoki okup. Sam generał Elphinstone też dostał się w afgańską niewole. Ponad 16 000 osób zginęło.



Jedynym ocalałym był chirurg o nazwisku Brydon ranny, konno przedostaje się do Dżalabadu. To właśnie on staje się podwaliną pod legendy o afgańskim wodzu Mohammedzie Akbarze Khanie, który po brutalnym rozprawieniu się z wojskami kolonialnymi pozwolił młodemu chirurgowi wrócić do Dżalabadu by opowiedział o wszystkim.



We wrześniu kiedy wojska brytyjskie ruszały by odbić Kabul jeden z żołnierzy zapisał w swoim dzienniku: Kiedy marszowaliśmy, koła naszych dział miażdżyły kości naszych martwych towarzyszy.

25 marca 2010

Black Hawk z Mielca

Ostatnio w mediach głośno było o ukończeniu budowy w PZL Mielec pierwszego helikoptera z serii Black Hawk S-70i. Znajduje się on w ofercie Sikorsky Aircraft Corp. i obecnie wyprodukowano ponad 3 000 śmigłowców w tym wariancie dla 30 krajów na świecie.
Specyfika modelu S-70i jest bardzo zbliżona do najnowszego modelu Black Hawk'a UH-60M i jak przedstawia producent 90% konfiguracji jest zgodna u obu modeli. Pozostałe 10% jakimi różni się model UH-60M to unikalna awionika oraz sprzęt odpowiadający za odporność na działania bojowe. Dostęp do nich jest możliwy tylko po wydaniu zgody przez Departament Stanu USA.
W standardowej konfiguracji helikopter posiada zintegrowaną awionikę glass cockpit, podwójny , cyfrowy, automatyczny system kontroli lotu, dodatkowo S-70i produkowany w PZL Mielec będzie wyposażony w aktywny system kontroli wibracji. Wyposażenie kokpitu uzupełniać będzie podwójny system GPS/INS z cyfrową mapą i rezerwową nawigacje.
Obecnie spekuluje się, że S-70i z PZL Mielec mają trafić do armii Węgier i Zjednoczonych Emiratów Arabskich gdzie zastąpią wysłużone Mi-8 i Mi-17. Co odważniejsi na forach poświęconych militariom uważają, że Sikorsky może wykorzystać swój świetny PR w Polsce by wygrać przetarg na ewentualną dostawę helikopterów dla Wojska Polskiego.

05 lutego 2010

Indywidualny System Walki Tytan

Na początku 2007 roku podjęto decyzje o rozpoczęciu prac nad polską wersją Land Warriora, projekt ochrzczono Indywidualny System Walki Tytan. Ma on na celu modernizacje wyposażenia indywidualnego żołnierza i dostosowanie go do najnowszych standardów, stworzenie nowych generacji mundurów bojowych i oporządzenia taktycznego, prace nad elektroniką i optyelektroniką indywidualną, badania nad nowymi systemami łączności i nowymi generacjami osłon balistycznych oraz stworzenie nowego wzoru kamuflażu.
Koordynacją projektu zajmuję się Departament Polityki Zbrojeń Ministerstwa Obrony Narodowej, natomiast samym testowaniem kolejnych modułów oporządzenia zajmuje się Zintegrowana Grupa Bojowa w której skład wchodzą żołnierze m.in. Gromu, Formozy, 1 Pułku Specjalnego Komandosów oraz eksperci z zakresu łączności, wymiany informacji, elektroniki.
Założenia zakładają, że całość oporządzenia ma mieć łączną wagę w zakresie 20-23 kilogramów. W jej skład będą wchodzić lekkie celowniki elektroniczne, pancerz, który nie tylko będzie zapewniał ochronę balistyczną ale również poprawi ergonomie i mobilność żołnierza. Oporządzenie indywidualne będzie natomiast poprawiać świadomość bitewną żołnierza dostarczając mu niezbędnych informacji z otocznia, a także ochronę przed skażeniami, promieniami lasera i hałasem. Nowe mundury wzorem najnowszych światowych wzorów mają nie tylko zapewniać odpowiedni kamuflaż oraz wchłaniać pot czy zapewniać odpowiednią filtracje powietrza. Najprawdopodobniej wzorem docelowym kamuflaża będzie Suez, który od 2008 roku używany jest przez żołnierzy Gromu, a niedawno został także zamówiony dla funkcjonariuszy BORu.



W 2008 roku na targach Future Soldier został zaprezentowany pierwszy system wchodzący w skład projektu Tytan, nazywający się Ułan-21.
Ułan-21 to propozycja CNPEP Radwar S.A. wchodzącej w skład grupy Bumar. Wykorzystywane są w nim dotychczasowe osiągnięcia polskich wytwórców wraz z połączeniem ich z elementami francuskiego projektu Felin. Na pokazach pokazano również karabinek Beryl zmodyfikowany do pracy z systemem Ułan-21. Jednakże najprawdopodobniej karabinem podstawowym w ramach projektu Tytan będzie MSBS 5,56.

 Wstępny zestaw Tytana ma obejmować:
  • uzbrojenie główne z amunicją i awaryjne (pistolet, granat, nóż-bagnet),
  • komputer osobisty z oprogramowaniem i mapami, łączący radiostację, celownik broni, słuchawki,
    termowizor/noktowizor, odbiornik GPS, identyfikator „swój–obcy”,
  • słuchawki, okulary bądź wyświetlacz nahełmowy,
  • akumulator zasilający (z zapasem baterii),
  • modułowa kamizelka ochronna, maska przeciwgazowa, ubiór ochrony przed skażeniami z dozymetrem,
  • hełm (zamknięty lub półotwarty, z detektorem promieni lasera) oraz buty i uniform.
  • system aktywnej ochrony słuchu oraz wzmacniania słuchu.
  • system wymiany danych obejmie okablowanie lub sieć bezprzewodową - jeśli Tytan dostanie bezpieczną łączność bezprzewodową będzie mógł działać z większą swobodą żołnierz będzie mógł swobodnie zdejmować hełm czy odkładać broń. Problemem jest zabezpieczenie lokalnej sieci bezprzewodowej na co narzekają cywile z notebookami czy kłopoty z przydzieleniem częstotliwości dla bezpiecznej sieci bezprzewodowej. Tymczasowo Tytani, tak jak IDZ v1 czy Land Warrior, będą oplątani kablami łączącymi kluczowe moduły pierwszej wersji.
  • dodatki to np. narzędzie wielofunkcyjne Letherman Tool. W niektórych misjach Tytan zabierze zmodyfikowane racje żywnościowe na co najmniej dobę.
Pracę nad Tytanem wciąż trwają, w budżecie MONu jest on stawiany na równi z zakupem nowych Rosomaków czy innych pilnych potrzeb operacyjnych. To oznacza, że już niedługo przekonamy się o jakości nowego produktu.