21 grudnia 2010
RAF w trakcie trzeciej wojny brytyjsko-afgańskiej
Wraz z pierwszymi działaniami militarnymi rozpoczętymi w maju 1919 roku nad terytorium Afganistanu nadleciały pierwsze samoloty RAFu. Choć nie był to pierwszy kontakt Afgańczyków z tak nowoczesną techniką, najprawdopodobniej pierwsze samoloty nad Afganistanem latały już na przełomie 1915-1916 roku, to owiane już mistyczną aurą maszyny wśród lokalnych plemion zyskały nazwę malik-ul-maut - anioł śmierci.
Choć na początku wojny na terytorium Indii znajdowały się tylko dwa dywizjony posiadające łącznie 24 samoloty typu Bristol F.2B. Dywizjony te zostały wzmocnione do tego stanu na początku 1919 roku, po tym jak skutecznie wykorzystano je w trakcie operacji wobec plemion pogranicza w 1916-1917 roku. W trakcie wojny siły te zostały wzmocnione o kolejne trzy dywizjony wraz z którymi nad Afganistanem pojawiły się bombowce De Havilland 9A, De Havilland 10, a także jeden Handley Page V.1500 czterosilnikowy bombowiec wykorzystywany do misji o dalekim zasięgu.
Bristol F.2B był klasycznym dwupłatowcem z silnikiem rzędowym Rolls-Royce Falcon III o mocy 300 KM, jego załogę stanowiło dwóch ludzi. Osiągał prędkość maksymalną 192 km/h, w powietrzu mógł przebywać do trzech godzin, zasięg tego myśliwca to 462 km. Uzbrojony był w karabin maszynowy Vickers kal. 7,7 mm i dwa karabiny maszynowe Lewis kal. 7,7 mm.
Bombowce De Havilland 9A był dwuosobowym dwupłatowcem wyposażonym w silnik rzędowy Wright Liberty 12. o mocy 400 KM. Osiągał prędkość 192 km/h, pułap 5100 m, jego maksymalny zasięg to 450 km. Maksymalnie mógł pozostawać przez 5,25 godziny w powietrzu. Uzbrojony był w karabin maszynowy Vickers kal. 7,7 mm i dwa karabiny maszynowe Lewis kal. 7,7 mm, mógł też przenosić 210 kg bomb.
Bombowce De Havilland 10 były trzyosobowymi dwupłatowcami wyposażonymi w dwa silniki Packard Liberty 12 o mocy 405 KM. Osiągał prędkość do 199 km/h, wznosił się na pułap 5335 m i w powietrzu mógł pozostawać do 6 godzin. W skład jego uzbrojenia oprócz bomb wchodziły cztery karabiny maszynowe Lewis kal. 7,7 mm.
Handley Page V.1500 były najcięższymi bombowcami używanymi przez RAF w tym okresie. Cztery silniki Rolls Royce Eagle VIII o mocy 380 KM każdy pozwalały tej maszynie pozostać w powietrzu przez okres 12-14 godzin. Osiągał prędkość do 154 km/h i mógł działać na zasięgu do 2092 km. Sześcioosobowa załoga miała do dyspozycji od trzech do pięciu karabinów maszynowych Lewis kal. 7,7 mm i do 3500 kg bomb do zrzucenia.
Pierwszym zadaniem sił powietrznych było wspieranie sił lądowych, a także działania przeciw afgańskim wojskom stacjonującym w rejonie Dakka. Pierwsze loty nad Afganistanem wykonano 6 maja w celu rozpoznania wrogiego terytorium. Natomiast trzy dni później 9 maja wykonano pierwsze działania bojowe w trakcie których zbombardowany afgański obóz w miejscowości Dakka. Samoloty z 31. Eskadry wystartowały z lotniska w Risapur, ich celem był afgański obóz w którym zaopatrywane są w broń i ekwipunek jednostki uformowane z sił plemiennych. W trakcie nalotu zrzucono półtora tony bomb oraz wystrzelono 1 151 sztuk pocisków. Straty jakie poniósł wtedy przeciwnik szacowane były przez RAF na ok. 600 ludzi, w trakcie nalotu ranny został gubernator Dżalalabadu - Naib Salar Khan, a jego brak zginął.
Brytyjskie lotnictwo w trakcie swych nalotów skupiało się na dużych skupiskach ludzkich, najczęściej na miastach jak Dżalalabad czy Kabul.
Kolejny nalot wykonano 17 maja 1919 roku. Celem było miasto Dżalalabad. W trakcie tego nalotu zrzucono 332 bomby. Podobne naloty przeprowadzono ponownie 20 i 24 maja. W trakcie nalotu 24 maja udało się zbombardować ok. 2 000 afgańskich żołnierzy, którzy akurat w tym czasie znajdowali się na kompletnie odsłoniętej przestrzeni. W trakcie nalotów został też zniszczony grobowiec ojca emira Amanullaha, co wywołało niezwykłe oburzenie władcy, który zarzucił Brytyjczykom barbarzyństwo. Te trzy dni nalotów wywołały tak ogromną panikę wśród mieszkańców miasta, że po ostatnim nalocie Dżalalabad pozostał praktycznie opustoszały. W trakcie tych nalotów RAF stracił trzy maszyny.
24 maja samotną misje wykonał kapitan Robert Mulberry wraz z porucznikiem Williamem Villiersem oraz trzyosobową załogą w samolocie Handley Page Old Carthusian. Po pokonaniu 140 mil, o 6 nad ranem dotarł on nad Kabul. Bombowiec zrzucił 20 bomb. Cztery z nich spadły na pałac emira, jedna z nich miała trafić tuż obok sypialni emira, w której akurat spał jednakże nie został on ranny. Kolejne bomby spadły m.in. na Park Mulberry, Darbar Hall, fabrykę ammunicji. Dwie z zrzuconych bomb nie wybuchły, pierwsza z nich spała na fabrykę dynamitu, niszcząc tylko dach. Druga spadła do okopu w okolicy fortu Ark, grzęznąć w wodzie i błocie. Komendant fortu kazał zabrać bombę i zbadać jej zawartość, w trakcie otwierania niewypału bomba wybuchła zabijając 20-30 ludzi. Jedna z bomb zniszczyła mauzoleum Abdura Rahmana. Po nalocie całe miasto zostało ewakuowane na dziesięć dni.
Mimo spektakularnych sukcesów, zwłaszcza w wymiarze psychologicznym aż do zakończenia konfliktu nie kontynuowano kolejnych nalotów. Innym pobocznym efektem użycia lotnictwa w trakcie tej wojny była niezwykła fascynacja lotnictwem u afgańskich władców, która trwała przez kolejne lata.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz