27 grudnia 2010

Bombardowania w Północnym Waziristanie


Amerykanie przeprowadzili dwa udane naloty na pozycje rebeliantów ukrywających się w Pakistanie. W trakcie pierwszego nalotu samoloty bezzałogowe typu Predator i Reaper, które wystrzeliły łącznie sześć rakiet w kierunku podejrzanego obozu i dwóch pojazdów, które zatrzymały się tam. Jeden z pojazdów załadowany był materiałami wybuchowymi i amunicją, która dodatkowo spotęgowała efekt nalotu. Jak donosi pakistański wywiad, w trakcie nalotu zginęło 21 rebeliantów. Kilka godzin później kolejne bomby spadły na wioskę Machikhel w rejonie Mir Ali, gdzie zginęło kolejnych czterech talibów.
Jednakże zarówno w trakcie pierwszego jak i drugiego nalotu nie zginął żaden z dowódców talibskich bojówek, w zależności od źródeł różni się też liczba rakiet. Według CNN zarówno rakiet jak i zabitych było znacznie mniej. W pierwszym ataku miało to być tylko cztery rakiety, które zabiły sześciu rebeliantów, drugi nalot miał przynieść śmierć 12 bojownikom za pomocą dwóch wystrzelonych rakiet.
Aczkolwiek zarówno doniesień z Long War Journal jak i z CNN nie skomentowały władze w Białym Domu.

2 komentarze:

  1. Niesamowity współczynnik kosztów (rakiety i eksploatacja UAV) do ilości wyeliminowanych przeciwników.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aczkolwiek daje to przeświadczenie, że nigdzie nie jesteś bezpieczny, choć oczywiście samymi nalotami Amerykanie nie wyeliminują zaplecza bojowników w Pakistanie.

    OdpowiedzUsuń